Jaki kraj, taka political fiction. Serial (w moim przypadku) czy film zrobiony na wyraźne zlecenie konkretnej strony sceny politycznej, podobnie jak Smoleńsk. Takie samo drewniane aktorstwo, taki sam bezsens, taki sam śmietnik. Dziwię, że C+ wzięła to do ramówki. Przewagą "polityki" jest to, że w kilku, dosłownie kilku fragmentach można wykrzywić twarz w czymś w rodzaju uśmiechu.