Film bym spłętowal:
'ok boomer', ale i to pewnie by reżyser nie zrozumiał. Nawet widownia, która składała się z aktorów znajomych ich i nie tylko nie smiala się więcej niż 3 razy. W tym jeden odnośnie polityki. Reżyser lubi 4 rzeczy:
- cycki + blondynki
- być cool obrażając partie w modny sposób jak np ***** ***
- tworzyc dramaturgie, która ci wisi
- obrażać inteligencję widza.
Sztuczna inteligencja nagrywa ludzi nawet w miejscach gdzie nie ma kamery. Pokazuje bohaterkę, które czyta SMS z perspektywy jakby siedziała obok i to ma być niby pogląd kamery. Motywacje i zachowania ludzi nie realne. Sytuację i wymówki - głupiemu monologii ich o tym jak im źle, tak samo. To takie połączenie gimbo wizji filmu z wyobrażeniem tego czym jest internet w oczach młodych. Ten człowiek nie wie jak zrobić film, a tym bardziej gdy temat dotyczy LIVE w sieci i to jescze ze sztuczną inteligencją, która jest głupia. Serio ten film po prostu nudzi i drażni.
Ale takiemu Mieciu mietczynkiemu może się spodoba, ma kilka wstawek pro lewicowych, które będą głaskać jego ego, acz nadal są tak samo głupie i durne jak fabuła. Czuć,że to twórca 365 dni oj czuć
Jak ktoś chce obejrzeć ładne cycki na ekranie to ma tu szansę.
Ja z kolei nie potrafię zrozumieć całej fabuły i doszukać się puenty. Co miało na celu wyciąganie brudów "aktorów" i jaki to miało związek ze śmiercią reżysera? Rozumiem, jakby np. reżyser popełnił samobójstwo i wtedy oni dochodziliby do tego, kto się do tego mógł przyczynić... W przypadku kiedy Sztuczna Inteligencja mówi wprost w połowie filmu, że zmarł na zawał to totalnie nie rozumiem sensu całego filmu. Szczególnie, że ta ich "gra" miała na celu dojście do tego KTO GO ZABIŁ. Milion wyssanych z palca wątków, które pojawiały się w tym filmie powodowały, że miałam ochotę wyjść. Ten film był nudny, mocno naciągany i przeciągany, nic nie wnoszącymi do całości, monologami i historiami. Zastanawiam się, czy siedzący za mną aktorzy byli tak samo zażenowani tym filmem jak ja.
Jedyny + to ładne obrazki, które były fajnie doświetlone.
Ten film to jest jedno wielkie nieporozumienie,a apropo cycków gdzie odrobine mozna zobaczyc jak Mandes myslał ze tym nadrobi ten gniot to sie grubo pomylił,ogólnie nudził sie i ani razu sie nie uśmiałem,po za tym Mandes nie jest twórka 365 dni tylko jednym z reżyserów a kase na to dał Maciej Kawulski on jest głównym producentem 365 dni
a to dobra uwaga, acz czuć pewnego rodzaju ręke twórców 365 dni, oba filmy w podobny sposób bawią się formą / nagością.
Podstawowy problem tego filmu jest taki, że jest po prostu nudny. Miałem ochotę wyjść w trakcie. Na ten dzień zaplanowałem obejrzeć dwa filmy, ale to tym dziwadle chęć mi odeszła na więcej kina tego dnia. Może być ciekawy dla studentów psychologii, ale ja akurat nim nie jestem.