Przyznam, że kiedy obejrzałem zwiastuny, byłem naprawdę zaintrygowany. Mary i kwiat czarownicy zapowiadał się na duchowego następcę Ghibli - fantastyczna oprawa, stylistyka którą wszyscy doskonale znamy, oraz nazwisko reżysera odpowiedzialnego za Marnie: Przyjaciółka ze snów i Tajemniczy świat Arrietty. Chociaż faktycznie film na pierwszy rzut oka przypomina klasyki Miyazakiego, tak po seansie miałem dosyć mieszane uczucia. Reszty przekonacie się z mojej recenzji:
http://bezszyldu.pl/mary-i-kwiat-czarownicy-to-nie-jest-kolejny-film-ghibli/