rozczarowana wróciłam do domu, usiadłam na fotelu, 'odpaliłam' sprzęt i przelewam swoje wrażenia. Odgrzewany kotlet. Dramatyczne wydarzenia spłycone i przeplatane papką oraz płytkimi dialogami. "Listy do M" sprzed 4 lat zrobiły ogromne wrażenie, było nastrojowo, wzruszająco i radośnie. Po 4 latach czar prysł, było na siłę !!! - a to najgorsze zjawisko. A wątek który grał Zakościelny + Lamparska to banał dla pryszczatych dzieci podczytujących pisemka typu Barvo. Muzyka piękna bo była to oczywiście powtórka ścieżki dźwiękowej z poprzedniego filmu poszerzona o nowy podkład muzyczny + nowe kawałki min. zespołu chóralnego Sound'n'Grace. Punkty dla filmu za powtórkę z muzyki, a może minus bo nie postarano się o nową ścieżkę dźwiękową, no, ale dobrze, niech już tak zostanie, oraz mocne punkty za role dziecięce i to wszystko. Ja nie polecam, ale najlepiej samemu obejrzeć, to rzecz gustu. Ja chętnie wrócę do tego sprzed lat a ten po prostu zapomnę.