Bohdan Kosiński powraca w filmie "Budowałem miasto" do tematu budowy Nowej Huty, stale obecnego w kinie dokumentalnym lat 50. Opowieść Brzezińskiego, budowniczego miasta, tylko jednak pozornie przypomina pełne propagandowych sloganów i patosu dokumenty sprzed dwóch dekad. Przede wszystkim Kosiński, inaczej niż poprzednicy podejmujący tenBohdan Kosiński powraca w filmie "Budowałem miasto" do tematu budowy Nowej Huty, stale obecnego w kinie dokumentalnym lat 50. Opowieść Brzezińskiego, budowniczego miasta, tylko jednak pozornie przypomina pełne propagandowych sloganów i patosu dokumenty sprzed dwóch dekad. Przede wszystkim Kosiński, inaczej niż poprzednicy podejmujący ten wątek, rezygnuje z wszechwiedzącego narratora zza kadru i oddaje głos bohaterowi. Czas budowy Brzeziński wspomina z nostalgią, ponieważ przypadł na lata jego młodości. Historia budowy łączy się z prywatnymi losami bohatera- materiały archiwalne z fotografiami z albumu rodzinnego, między innymi zdjęciami urodzonego i dorastającego w Nowej Hucie syna, Tadeusza. Ojciec podkreśla trud i heroizm, poczucie misji i obowiązku, jakie wówczas mu towarzyszyły. Wciąż dostrzega zalety architektoniczne swojego miasta. W finale filmu wypowiada się wprost do kamery. W jego opinii w Nowej Hucie jest wszystko, co potrzebne do życia, więc nie ma po co jeździć do Krakowa, który wymagałby całkowitej przebudowy, by był jaśniejszy, przestronniejszy, wygodniejszy. Tymczasem Tadeusz chciałby mieszkać w Krakowie, który pociąga go tradycją i urodą architektury.